Forum *****Magnum de Marcant Strona Główna *****Magnum de Marcant
Czołowa klacz w WSR Du Weldenvarden (Fuksja)
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

16.06.08 - Teren, jakich wiele

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum *****Magnum de Marcant Strona Główna -> Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Malwa
Właścicielka Magnum


Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:46, 28 Gru 2008    Temat postu: 16.06.08 - Teren, jakich wiele



Rozgrzewka: lonża
Dla rozgrzewki przelonżowałam Magnum. Na początku tylko stęp, potem coraz szybsze tempo i tak aż do kłusa. Po około pięciu minutach zwróciłam uwagę, że nawet na bardzo luźnej lonży klacz idzie równo do przodu. Bardzo mnie to ucieszyło, bo mimo nacisku na wędzidło szła ładnie, nawet trochę ganaszowała (niedawno zaczęła się zbierać i ganaszować, tak sama z siebie, ale musimy nad tym jeszcze popracować) i pracowała zadem wytrwale. Wydłużyłam jeszcze lonżę i nadal tak było. Miała narzucony chód i szła jak prowadzona, tyle, że bez prowadzenia. Pochwaliłam ją sowicie głosem i skróciłam lonżę znacznie, by zakończyć.

Praca właściwa: teren
Zaprowadziłam ją do stajni i uwiązałam do pierścienia w ścianie. Osiodłałam ją (wybrałam siodło rajdowe, ale odpięłam napierśnik) Miała już na sobie ogłowie treningowe, więc tylko odpięłam mostek, którego używam do lonżowania (wyrównanie siły działania kiełzna, by się rozkładała po całym pysku, te sprawy) i dopięłam wodze. Założyłam jej tez ochraniacze na nogi, bo to jednak teren.
Wyprowadziłam ją na dziedziniec i stamtąd na pastwisko. Tam wsiadłam na nią.
Postanowiłam, że biorę wędzidło tylko po to, by zareagować, jeśli stracę kontrolę. Przewiesiłam więc wodze przez przedni lęk, by móc je szybko złapać, sprawdziłam strzemiona i dałam jej mocniejszą łydkę, by przyspieszyła. Gnała wyciągniętym kłusem, a ja z ufnością 'położyłam się' na jej szyi. Tak dotarłyśmy do końca pastwiska, klacz instynktownie zaczęłam zwalniać przed płotem. Podjechałyśmy do bramy, którą z jej grzbietu otworzyłam (wzięłam wcześniej klucz) i już byłyśmy na szosie.
W pięć minut dojechałyśmy do lasu, sterowałam wyłącznie łydkami, napieraniem udami i kręgosłupem oraz głosem. W lesie nieco zwiększyłam czujność (przedtem Mag była panią) i wyprostowałam się w siodle. Jak dobrze, że wzięłam rajdowe! Ono jest najwygodniejsze.
Wybrałam szeroką, najpewniejszą ścieżkę.

„Słońce ukośnymi promieniami
przyświecało nam na drogę
byśmy śladu nie zgubiły
gdy razem, ramię w ramię
pokonywać będziemy
nasze słabości...”


Po kilku chwilkach jazdy, kiedy tylko raz musiałam lekko ją 'wyprostować łydą' bo się rozleniwiła, ścieżka łagodnym łukiem skręciła, a na wydeptanej ściółce leżała dość gruba gałąź. Zwolniłam do stępa i łydką zwróciłam jej uwagę - tego by brakowało, żeby się potknęła! Do tej pory pokonywała dragi tylko na lonży, ale nie bałam się tego siedząc na niej. Dawno się nauczyłam, że mimo mojej paniki, konie to nie takie głupie stworzenia. Ponownie ruszyłyśmy, nawet kłusem (!) i klacz pokonała przeszkodę zgrabnie - nawet nie poczułam.
- Mag - zaczęłam mówić uroczyście - od jutra zaczynam z tobą trening skokowy.
Poklepałam ją i rzuciłam okiem na dalszą ścieżkę. Stwierdziłam, że na ziemi większych przeszkód na razie brak, ale za to drzewa się przerzedzają i robi się jaśniej. Zatem ponownie przewiesiłam wodze przez łęk i 'położyłam' się w siodle, na jej szyi. Znów była panią sytuacji. Tak fajnie jest powierzyć jej wszystko, wiedząc, że umyślnie krzywdy ci nie zrobi.
Zastanowiłam się przewrotnie, czy czasem nie powinnam pracować nad jej zebraniem. Ale odrzuciłam te myśl - dziś tylko relaks.
Usłyszałam w oddali radosne parskanie. Magnumka zarzuciła łbem i ożywiła się. Podniosłam się, łydkami dałam sygnał do zawrócenia w tamtą stronę. Natrafiłyśmy na węższą ścieżkę i po kilku chwilach dowiedziałam się, kto rżał.
To Tinkerka dosiadała Fugity.
- Hej! Też wybrałyście się w teren? - zapytała.
- Tak, pracuję z nią nad jazdą bez ogłowia, więc mało używam wodzy... o, wzięłaś podogonie!
- Yhym, tak się czuje pewniej, coś mi nie pasowało z tym siodłem. Możemy dołączyć?
- Jasne!
I dalej jechałyśmy razem. Nasza Filigranowa Tefu kierowała się za miss eM, a ja nią nie sterowałam, więc... to Magi prowadziła.
Po jakimś czasie, który zleciał na radosnym kłusie wolnych klaczy i rozmowach dwóch worków kartofli, które na nich leżały, słońce znajdowało się już nisko nad horyzontem, a las stawał się coraz mniej przyjazny. Gałęzie wisiały nisko (choć jeszcze na bezpiecznej dla głowy jeźdźca wysokości), drzewa rosły gęściej, a ich pnie były grubsze. Ścieżka była coraz mniej widoczna, do naszych uszu docierały nieprzyjemne dźwięki łamanych pod kopytami gałęzi i głuche szumy z głębi drzew. Wyprostowałam się w siodle i zwiększyłam czujność. Tinkerka zrobiła to samo. Kiedy słonce niemal całkowicie skryło się za linią widnokręgu, klacze podświadomie zbliżyły się do siebie i szły bardziej zgranie. Chyba wszystkim udzielił sie ten dziwny nastrój, nie wiadomo czemu. Poklepałam Magi po szyi i zagadałam do Tinkeruśki.
- Wracamy?
Zgodziła się bez słów. Zaciągnęła mocniej wodze Fugit i dała jej łydkę, by zawróciła. Magnum bez komendy zrobiła to samo. Uznając, że to świetne ćwiczenie na zgranie, zostawiłam wodze. Kiedy ścieżka przestała być tak niepewna, przyspieszyłyśmy do kłusa wyciągniętego.
Czułam, ze klacz się stara. Pracowała zadem, nogi stawiała dokładnie, ale lekko i z naprawdę niewymuszoną precyzją. Zdawało mi się, że zaczyna ganaszować.
- Ale ci ta twoja miss'ka ładnie chodzi. Słabo to widzę, ale naprawdę ganaszuje - zauważyła Tinkerka.
- Właśnie czuję. Ostatnio zaczęła tak się starać. Mówiłam ci, że prócz dresażu P niedługo zaczniemy skoki? - zagadnęłam - Na początek drągi i korytarz, potem malutkie przeszkody pode mną na poziomie mini LL, czyli tak do sześćdziesięciu centymetrów.
- A jaką ma teraz potęgę?
- Pięćdziesiątka luzem, ale ma zapas - odpowiedziałam.
Potem, rozprawiając o skokach Magi, grzywie Teff, nowym palcacie i kolejnym odcinku "Rodziny Zastępczej" dojechałyśmy do bramy pastwiska, które przemierzyłyśmy kłusem.


/Copiryght: Wszystkie cytaty (wyróżnione kursywą) są mojego autorstwa, kopiowanie bez mej zgody jest zabronione


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum *****Magnum de Marcant Strona Główna -> Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin