Forum *****Magnum de Marcant Strona Główna *****Magnum de Marcant
Czołowa klacz w WSR Du Weldenvarden (Fuksja)
 
 » FAQ   » Szukaj   » Użytkownicy   » Grupy  » Galerie   » Rejestracja 
 » Profil   » Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   » Zaloguj 

05.01-17.02.09 - Treningi wyścigowe (do I sezonu na RTWK)

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum *****Magnum de Marcant Strona Główna -> Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Malwa
Właścicielka Magnum


Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:34, 07 Sty 2009    Temat postu: 05.01-17.02.09 - Treningi wyścigowe (do I sezonu na RTWK)

5 stycznia
Magnum, której noga już jest zdrowa, trenowała dziś na dystansie 1000 metrów. Szła pewnie i szybko, mimo niedawnej kontuzji. Ma dobrą kondycję i kocha biegać, dlatego nie musiałam jej poganiać - to 300% normy zwykłego konia, jeśli idzie o szaleństwa :] Spisała się bardzo dobrze, jutro potrenujemy na mniejszych odległościach.

6 stycznia
Dziś znów trenowałam z Magnum.
Trenowałyśmy na małych odległościach, chciałam by potrafiła rozwijać prędkość odpowiednio szybko. Trenowałam z nią też starty, ale to akurat wychodzi jej nadzwyczaj dobrze, bo to taki koń, co nie lubi w miejscu stać. Radziła sobie świetnie, szybo się rozpędzała i jak zwykle dawała z siebie wszystko. Po tym niezbyt wyczerpującym treningu na torze wzięłam ja jeszcze na parkur, by przećwiczyć trochę wolty i przejścia - tak dodatkowo. Na koniec tylko oprowadzałam ją stępem.

7 stycznia
Przyszłam do Magnum, by ją przetrenować wyścigowo. Wyczyściłam ją w boksie miękka szczotką, choć była raczej czysta. Potem osiodłałam ja, okiełznałam i poszłyśmy na parkur - chciałam ją tam rozruszać. Chodziła tylko stępem, wolty, wężyki - proste ćwiczenia.
Po tym zaprowadziłam ją na tor. Najpierw na krótkim dystansie bez start-boksu, by ją przygotować do biegu. Dałam niezbyt mocną łydkę, ruszyła energicznie. Po tej rozgrzewce wróciłyśmy - szybkim galopem - na start. Wprowadziłam ja do start boksu. Marzena (jedna z moich "uczennic" w Fuksji) odliczała.
3... 2... 1... START!
Na moją zdecydowaną łydkę Magnum strzeliła do przodu na złamanie karku. Biegła 1000 metrów. Klacz najpierw nie korzystała ze swoich pełnych możliwości. Wiedziała, że na prędkość przyjdzie czas. Mniej-więcej w połowie dałam lekki sygnał. Zaczęła bardziej wyciągać nogi, przyspieszyła. Na zakrętach pewnie manewrowała. Wreszcie ostatnia prosta - podgoniłam ją łydką, a ona przyspieszyła maksymalnie. Pęd wiatru niemal mnie ogłuszył. Metę przekroczyła w pełni rozwiniętą prędkością. Potem zatrzymywała się powoli, przechodząc płynnie w stęp. Poklepałam ją po szyi i postanowiłam już jej nie męczyć, więc zaczęłam rozstępowywanie.
Magnum dawała z siebie wszystko, trening poszedł bardzo dobrze.

8 stycznia
Magnum trenowała dziś na dystansie 1500 metrów, ze start-boksu. Spisała się dobrze.

10 stycznia
Także dziś i wczoraj trenowałam z Magnum, na dystansie 1000 metrów. Przećwiczyłyśmy też starty ze start-boksu, by nie pojawiły się przy tym jakieś problemy. Tak jak wczoraj, poszło dobrze.

11 stycznia: wyścig I (miejsce: 2)

12 stycznia
Weszłam do stajni niosąc siodło wyścigowe i tranzelkę. Klacz zarżała radośnie na mój widok. Zawiesiłam sprzęt przed boksem i poszłam po szczotki, czując na sobie przenikliwe spojrzenie arabskich oczu. Wróciłam po chwili, by naprędce wyszczotkować jej sierść i rozczyścić kopyta. Na tak przygotowaną klacz narzuciłam siodło. Włożyłam tranzelkę i poszłyśmy na tor. Nie wzięłam palcata.
Na ostatniej gonitwie Mag dowiodła, że start-boks jej nie straszny. Już na torze wsiadłam i rozgrzałam ją w stępie, potem trochę w kłusie. Była spokojna, ale cieszyła się, ze znów będzie mogła rozwinąć prędkość. Na razie trzymałam ja w ryzach, by nie trwonić bezsensu sił. Zamierzałam przebyć z nią dziś dystans 1400 metrów.
Po skończonej rozgrzewce zawróciłam klacz. Szybko i sprawnie władowałyśmy się do start-boksu. Marzena odliczała...
Na moją komendę klacz wystrzeliła z boksu. Nie rozwijała od razu maksymalnej prędkości, trzymała się rozsądnie. Mniej-więcej w połowie przyspieszyła, by już nie zwolnić.
- Szybciej! - naiwnym ten, kto próbuje przekrzyczeć wiatr. Jestem więc naiwna.
magnum zrozumiałą chyba przekaz myślowy, który ze mnie emanował - w każdym razie wyciągnęła łeb i jeszcze zwiększyła tempo. Ostatni zakręt, wchodzimy na ostatnią prostą. Magnum aż paruje na chłodnym powietrzu.Tuz przed metą poczułam jak ostatnim wysiłkiem wyciąga nogi, by przelecieć przez linię jak strzała. Ponoć dla jeźdźca zawsze prędkość konia wydaje się większą niż jest.
Miss eM zwalniała przez spory odcinek z cwału, który był chyba najszybszym w jej karierze. Zwolniła aż do kłusa, którym to doprowadziłam ją do miejsca, gdzie stała Marzena. Zeszłam z niej i narzuciłam derkę na siodło. potem oprowadzałyśmy klacz i doprowadziłyśmy ogólnie do porządku. Jestem z niej dumna ^^

13 stycznia
Trenowałam dziś z Magnum na małych dystansach - 100 i 200 metrów, by ja nauczyć szybko rozwijać maksymalną prędkość. Od razu załapała, ze tym razem nie ma ociągania by zachować siły, tylko od razu gon w górę i sruuu do przodu - no bo tak jest przecież na koński rozum najprzyjemniej ^^ Ćwiczyłyśmy ze strat-boksu jak i bez, ale Mag to nie robi zbytnio różnicy, oba sposoby ma opanowane (dodam, ze start-boks to prawdziwy sprawdzian z gry w przeciskanie). Do gonitwy zostało jeszcze trochę czasu i mamy go zamiar dobrze wykorzystać. Ostatnie starty mocno poprawiły jej i tak nie najgorszą kondycję, z każdym treningiem dostrzegam znaczną poprawę jej wyników.

14 stycznia
Dzisiaj prowadziłam z Magnum trening kondycyjny w terenie - czyli galopy po polach i lasach, by poprawić jej wytrzymałość. Potem (po dłuższym czasie) jeszcze dodatkowo 100 metrów na torze bez start-boksu: jako praca nad rozwijaniem prędkości. Mimo tego, że trening był intensywny, Magnum nie była bardzo zmęczona, świetnie sobie poradziła.

15 stycznia
Dziś znów wzięłam Magnum na tor, jednak nie pozwalałam jej rozwijać prędkości - tylko zwyczajny galop w umiarkowanym tempie, jako praca kondycyjna. Ten rodzaj treningu Magnum znosi szczególnie długo, bowiem oszczędnie 'dozuje' siły, które starczają jej one na wiele kilometrów. Uznałam, że nie ma jej co męczyć, wystarczy taki lekki, a przyjemny trening - choć ona pewnie by wolała się rozpędzić. Mimo to, pod koniec jazdy przetrenowałyśmy starty ze start-boksu, ale tak, by od razu się mocno rozpędzać. Jestem zadowolona z dzisiejszego treningu, Magi chyba też.

16 stycznia
Gonitwa już niedługo, dlatego dziś ponownie prowadziłam z Magi trening. Wzięłam ją, już przygotowaną, na tor. Aż się gotowała z chęci startu. Wyjątkowo odliczać miała Diana, nie Marzena. Nie pojawiała się jednak. Wsiadłam na Magi i dałam lekki sygnał, by ruszyła. Rozgrzewałam ją w energicznym stępie, czekając na dziewczynę. Po paru minutach przybiegła zdyszana.
- Wybacz! - zawołała na wstępie - szybciej nie mogłam, choć bardzo naprawdę chciałam.
Ta dziewczyna zawsze zabawie przestawia wyrazy.
- Nie przejmuj się, nie ma problemu - odparłam, zawracając klacz do start-boksu.
Władowałam się z klaczą do ciasnej klitki. W tym wypadku to moja klaustrofobia bardziej nam przeszkadza, niż szampańskie uwielbienie do przestrzeni.
Odliczanie. Mocna łydka, otwarcie bramki, potem liczył się tylko bieg. Dystans: 1000 metrów. Czyli błahostka. Magnum gna przed siebie, jednak szczędzi sił. Wokół szum wiatru, wszystkie obrazy rozmyte. Ostatnia prosta, klacz przyspiesza do granic. Zaczynam żałować, ze nie wzięłam soczewek - przyjemnie byłoby nieco dokładniej to widzieć. Do mety ułamki sekund. Wreszcie przekroczyła. Ale gna dalej, dla samej radości.
Po dłuższej chwili zwolniła do kłusa, wracamy do Diany.
- Genialnie! - woła z podziwem - nie żebym tak nie sądziła o każdym waszym treningu, ale w końcu miło was na torze zobaczyć było - dodała, przestawiając jak zawsze wyrazy (Diana nie mogla niestety być widzem naszych ostatnich wyścigowych zmagań).
Potem rozstępowałyśmy ją razem.

17 stycznia
Po rutynowym czyszczeniu zabrałam Magnum na tor. Dziś miała jej dosiąść Marzena, bowiem chciałam, by Mag przyzwyczajała się do obcego tyłka na grzbiecie. Podobnie do mnie, Marzena jest drobna i niska, dlatego na dżokeja sie nadaje.
Usiadłam przy start-boksach, a dziewczyna dosiadła klaczy.
- Pamiętaj, koń twoim belfrem, to część nauki - powiedziałam.
- Pamiętam...
Rozgrzewką był jak zawsze stęp po torze. Magnum szła pewnie, ale spokojnie, jak zwykle, choć widać było, że ją rwie do startu. Po rozgrzewce dziewczyny (jeśli sześcioletnią kobyłę o zbyt wysokim mniemaniu można tak nazwać) zajęły pozycję w boksie i czekały na mój sygnał. Kiedy ten nastąpił, bramka się otwarła, a Magnum wystrzeliła.
Biegła 1600 metrów. Trochę dużo, jednak wiem, że sobie poradzi. Klacz wesoło zamachnęła ogonkiem. Jak ona to kocha...
Marzena pewnie trzymała się w siodle. Zbliżyły się do zakrętu. Zakrętów Magnumka nie lubi najbardziej, ale wychodzą jej nieźle. Kiedy wyszły z pierwszego, klacz nieznacznie przyspieszyła - bardziej się tego domyśliłam, niż to spostrzegłam. Marzena pochyliła się mocniej.
Kiedy w końcu weszły na ostatnia prostą, Magnum jak zawsze zwiększyła prędkość, uwalniając ostatnie zapasy energii.
- Dalej, dalej! - mój krzyk rozpłynął się w chłodnym powietrzu.
Przekroczyły metę. Magnum biegła dalej, już wolniej, ale dla własnej przyjemności. Marzenie udało się ja uspokoić, choć klacz chciała więcej i więcej - na treningach traci tą swoja elegancję i dystyngowanie, którym promienieje, kiedy przyjdzie się jej zmierzyć z innym koniem. Tak jakby chciała dać do zrozumienia, że nie jest już małym dzieckiem. Ale na treningu biegnie. Po prostu biegnie, czyli robi to, co od źrebaka kocha.
- Pięknie - mówię, kiedy do mnie podeszły.
- Ta twoja panna jest strasznie wyrywna! - odkrzyknęła nowicjuszka - myślałam, że się nigdy nie zatrzyma.
Uśmiechnęłam się.
- Magnum, podziękuj za komplement.
Narzucając derkę na spoconą klacz, planowałam już kolejne treningi. Razem z Marzeną rozstępowałam klacz, potem dokończyłyśmy 'formalności' powyścigowych i koń trafił do boksu. A jaka była zadowolona!

18 stycznia
Dzisiaj Magnum trenowała na krótkim dystansie, szło jej bardzo dobrze, nie zmęczyła się niemal wcale. Dziś dosiadłam jej już ponownie ja. Myślę, że klacz bardzo się poprawiła od czasu ostatniej gonitwy amatorskiej. Nabrała naprawdę duże kondycji, biega bardzo szybko. Nie możemy się już doczekać gonitwy.


18 stycznia: wyścig II (miejsce: 1)

19 stycznia
Trenowałam dziś z Magnum na dystansie 1200 metrów. Nie bawiłam się w start-boks, ruszyłyśmy po rozgrzewce z miejsca. Spisała się dobrze.

20 stycznia
Dziś znów Marzena dosiadała Magnum. Pokonały razem dystans 1800 metrów. Cieszę się, że miss'ka potrafi pracować z ludźmi. Magnum była bardziej zziajana niż zwykle, ale zadowolona. Jej miłość do toru chyba nigdy nie zniknie... zwłaszcza po ostatnim zwycięstwie, które bardzo jej podziałało na wyobraźnię ^.^ Po treningu, podczas rozstępowania, zastanawiałam się nad dalszym przebiegiem jej kariery.

21 stycznia
Dziś ponownie zabrałam klacz na tor. Zaczyna jej to wchodzić tak bardzo w nawyk, że sama się domaga. Po ostatnim spektakularnym zwycięstwie jeszcze bardziej pokochała bieg. To był pierwszy raz, kiedy wygrała na takich zawodach, i to, cytując, prowadzać z miasta do miasta. Zatem trenujemy wytrwale, by tego nie zatracić.
Po rozgrzewce w start-boksie Magnum aż niosło, ale nie dała tego po sobie poznać. Ja wiedziałam... jednak ją trochę znam.
Na mój sygnał wystrzeliła po otwarciu bramki na tor. Od razu rozpędziła się niewyobrażalnie, więc ją przystosowałam. Biegłyśmy zaledwie 1000 metrów. Klacz stale utrzymywała tempo, dopiero kiedy wyszłyśmy z zakrętu na ostatnią prosta przyspieszyła do granic, dużo szybciej niż zwykle. Obie przywykłyśmy do tej taktyki, jedna na torze, podczas prawdziwej gonitwy, bywa równie. Magnum sama dostrzega, że czasem trzeba zachować się inaczej i dostosowuje się do sytuacji. Kiedy jednak biegnie sama, robi to zawsze tak samo (wyjątkiem sytuacja, kiedy trenujemy szybkie rozwijanie prędkości). Klacz była bardzo wyciągnięta do przodu. Kiedy przekroczyłyśmy metę, Magi biegła dalej. Pozwoliłam jej na to, nie narzucając swojej woli. Po chwili zwolniła znacznie, ale nadal galopowała. Kiedy się trochę zmęczyła (albo raczej znudziła), narzuciłam jej kłus, potem stępa. Rozstępowałam ją przez dłuższy czas, aż całkiem wyrównała oddech i tętno. Potem wróciłam z nią na tar. Była cała mora, narzuciłam wiec na nią derkę. Dalsze zabiegi celem rozluźnienia mięśni i doprowadzenia klaczy do porządku trochę trwały. Parę godzin później stwierdziłam, że ja umyję. Tak też zrobiłam, co spowodowało olbrzymie zadowolenie z życia Magi. Co za koń.

22 stycznia
Dzisiaj Mag od rana była w złym humorze, mimo to wzięłam ja na trening wyścigowy. Zniknął ten entuzjazm, choć widach było, że perspektywa biegu nie jest jej obojętna.
- Depresja sezonowa? - dopytywałam klacz.
Tylko trzepnęła łbem.
- A gdybym ci zaproponowała konkurencję? - szantaż pomaga, Mag lubi rywalizację.
Tak więc wyrwana nagle z lektury książki Marzena wzięła Nightmare , przygotowała ją i już po chwili były z nami. Młodsza arabka nie mogła mieć szans z wytrenowaną Magnum, jednak razem raźniej niż w pojedynkę. Magnum uniosła nieco spuszczone uszy na widok "znajomej".
najpierw rozgrzewka... potem startowałyśmy z linii. Dźwięk dzwonka, mocne łyski i - paf! - kopyta w ruch.
Magnum ożywiła perspektywa współzawodnictwa. Chciała biec szybciej i szybciej, jednak trzymałam ją krótko. Biegłyśmy 1200 metrów, krótki dystans. Nightmare pewnie jakieś pół długości za nami. Kiedy wreszcie wyszłyśmy z zakrętu na ostatnia prosta, Magnum zupełnie przestała się ze mną liczyć. Szyja w przód, wyciąganie nóg, prędkość i ogień w żyłach. Nawet nie starałam się jej powstrzymać. Meta przekroczona w skrajnej prędkości. Ja wyczerpana pędem, Mag uradowana. Parę sekund później Nightmare była na finiszu. Pobiegła naprawdę dobrze, jak na swoje możliwości. Kiedy się zbliżyła, Marzena klepała ją z zadowoleniem.
- No, to dopiero! Magi od razu chandra puściła.
Narzuciłyśmy derki na spocone konie. Potem już szablonowo - stęp, stęp, stęp i doprowadzanie się do porządku.

23 stycznia
Przygotowaną klacz zaprowadziłam na tor. Rozgrzałam ją rundką energicznego stępo-kłusa, po czym wróciłyśmy na linię. Magi czuła perspektywę nadchodzącej przyjemności. Marzena nie mogła nam dziś pomóc, miała balet. Niezrażone swoistą samotnością, ustawiwszy się na linii ruszyłyśmy. Panna Klasa ruszyła ostro. Dziś długi dystans - 1700 metrów. Sporo zakrętów, odległość wymaga. Mag trzymała prędkość, jednak wyciągnęła się mocno, jakby chcąc nadrobić straty. W połowie dystansu nieco ją zwolniłam, by po wyjściu z przedostatniego zakrętu znów pozwolić jej rozwinąć skrzydła. To wszystko element pracy kondycyjnej. Na ostatniej prostej nie musiałam jej podganiać - sama przyspieszyła maksymalnie, wyciągając szyję i wydłużając krok. Po mecie biegła jeszcze jakiś czas, póki starczyło jej sił. Po treningu rozstępowałam i umyłam zadowoloną Marcantkę.

24 stycznia
Dziś nie bardzo chciałam przemęczać klaczy, dlatego popracowałyśmy nad sprintem - 100 metrów w maksymalnej prędkości. Radziła sobie na tym dystansie bardzo dobrze, chciała więcej i więcej, ale miast tego tylko robiłyśmy okrążenia w kłusie - długo i nudno, ale to też praca kondycyjna. Jestem zadowolona z treningu.

25 stycznia
Po wczorajszej taryfie ulgowej , kiedy to nieco zwolniłyśmy tempo, znów przyszedł czas na większy wysiłek. Trenowałam dziś z Magnum na dystansie 1900 metrów. Nie pozwalałam jej rozwijać maksymalnej prędkości nawet na finiszu, ale nie przeszkadzało jej to zbytnio. Kiedy skończyłyśmy wytyczony dystans, zrobiłam z nią jeszcze okrążenie w spokojnym galopie. Potem tylko derka, rozstępowanie i wyczyszczenie. Trening jak zawsze był przyjemny i udany.

26 stycznia
Dzisiaj trenowałam z Magnum na dystansie 1400 metrów. Klacz spisała się dobrze, jest przyzwyczajona do tak niewielkich odległości. Myślę, że dobrze poradzi sobie na zbliżającej się gonitwie. Obie nie możemy się już doczekać wyścigu.

27 stycznia
Magnum trenowała dziś na torze roboczym RTWK, na całej jego długości 1500 metrów. Na tym łuku, który jest pod górkę, poradziła sobie bez najmniejszych problemów. Cały trening był krótki, ale to zawsze coś.

28 stycznia: wyścig III (miejsce: 1)

28 stycznia
Dziś Magnum po zakończonym sukcesem wyścigu ponownie trenowała na torze roboczym, na dystansie zaledwie 1000 metrów, bardziej dla przyjemności niż w rzeczywistym celu. Zgłosiłyśmy się tez do kolejnych zmagań na torze. Jestem zadowolona z treningu, Magi bardzo się starała.

29 stycznia
Po przygotowaniu klaczy poszłyśmy na tor. Zaplanowałam dystans 2000 metrów - dwa razy więcej, niż wczoraj. Razem za nami biegły jeszcze dwa konie. Po rozgrzewce w stępie ustawiłyśmy się w start-maszynie. Klacz ruszyła na sygnał w dość dużym tempie, spowolniłam ją jednak, oszczędzając siły. Stopniowo tempo wzrastało, na ostatniej prostej wypracowała spore prowadzenie. Metę przekroczyła pierwsza, pozostałe konie niedługo po niej. Po tym treningu rozstępowałyśmy i umyłyśmy konie.

30 stycznia
Magnum trenowała dziś na dystansie 1800 metrów, na torze roboczym, by trenować kondycję na utrudniającym wszystko wjeździe pod górę. Szło jej dobrze.

31 stycznia
Magnum trenowała dziś na dystansie 1400 metrów, na torze roboczym. Szło jej bardzo dobrze, następny trening będzie na dystansie aż 2200 metrów, jednak wiem, że podołamy.

1 lutego
Dziś zgodnie z planem trenowałyśmy na dystansie 2200 metrów. Poszło świetnie, nie spodziewałam się tego.

1 lutego: wyścig IV (miejsce: 1)

2 lutego
Po wyczyszczeniu klaczy zabrałam ją na tor roboczy. Tam trening na pełną długość toru - 1500 metrów. Niezbyt forsowny, dla utrzymania kondycji.

3 lutego
Magnum trenowała dziś na dystansie 1600 metrów, obok niej biegły jeszcze cztery konie - w tym Antarktyda. Obie klacze dobrze sobie radziły - Magnum była pierwsza, Antarktyda trzecia (pół długości za drugim). Jestem zadowolona z treningu. Po wyścigu wszystkie konie były razem rozstępowane.

4 lutego
Dziś trenowałyśmy na dystansie zaledwie 1000 metrów, ale za to dwukrotnie, z parogodzinna przerwą. Dodatkowo trening szybkiego rozwijania prędkości.

5 lutego
Dziś Marzena trenowała Magnum sama, beze mnie, na dystansie 1700 metrów. Mówiła, że Magi ostro rwała do przodu, ale udało się jej ją "okiełznać".

6 lutego
Dziś obie klacze trenowały jednocześnie, ale na różnych dystansach - Magi na 2000 metrów, a Antarktyda na 1400 metrów - dlatego Antarktyda skończyła, zanim Mag pokonała jej dystans. Obie klacze spisały się dobrze, rywalizacja dobrze im robi.

7 lutego
Dziś był trening na dystansie aż 2500 metrów. Oszczędzając siły dobiegła dość szybko, jednak była zmęczona. Jutro ją oszczędzę.

8 lutego
Magnum trenowała dziś na torze roboczym, dystans - 2100 metrów. Radzi sobie naprawdę nieźle na dużych odległościach. Jestem bardzo zadowolona z ostatnich treningów, Magnum ma nieporównywalnie lepszą kondycję w porównaniu do tego, co było na początku sezonu.

8 lutego: wyścig V (miejsce: 2)

9 lutego
Trenowałam dziś Magnum na głównym torze, na całej jego długości 2000 metrów. Poszło dobrze, ja zwykle. Magi przyzwyczaiła się do takich odległości. Jutro jednak planuję dwa treningi na małym dystansie - 600 metrów, tak dla zabawy.

10 lutego
Dziś trenowałyśmy dwa razy na dystansie 600 metrów - by szybko rozwinąć prędkość. Świetnie się bawiłyśmy.

11 lutego
Magnum trenowała dziś na dystansie 2000 metrów, na torze roboczym. Dosiadła jej Marzena.

12 lutego
Kiedy przyszłam po klacz nie wymagała czyszczenia. Osiodłaną zaprowadziłam na tor - mamy niedaleko z DW, więc klacz stoi w domu. Dziś miała trenować na dystansie 1700 metrów. Zaczynałyśmy z linii. Na sygnał dałam jej łydkę i ruszyła. Biegła szybko, ale oszczędzała siły na potem. Pierwszy zakręt pokonała na niewielkiej prędkości, potem troszkę przyspieszyła, ale wciąż nieznacznie. Utrzymywałyśmy spokojne tempo do przedostatniego nawrotu, tam rozpędziła się dużo bardziej. Na mecie byłyśmy w maksymalnej prędkości. Jestem zadowolona z jej obecnej kondycji, na jakiś czas ograniczymy treningi i ich trudność.

14 lutego
Wczoraj Magnum miała wolne od treningów na torze. O tradycyjnej porze zaczęła się nawet "domagać" - dreptała, parskała i przypomniała o sobie. Dałam jej do zrozumienia, że treningu tego dnia nie będzie. W zamian wzięłam ją na długi spacer w ręku, tylko stęp. Potem wyładowała się na lonży. Dziś tylko 1200 metrów toru roboczego w umiarkowanym tempie, bez żadnych rekordów czy gnania na oślep.

15 lutego
Dziś trening na dystansie 1400 metrów wolnym galopem. Potem pozwoliłam jej się pozytywnie wybrykać. Radość...

16 lutego
Magnum trenowała dzisiaj na dystansie 1000 metrów toru roboczego, tak jak ostatnio bardzo wolno, swobodnym galopem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Malwa dnia Nie 12:23, 01 Mar 2009, w całości zmieniany 19 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum *****Magnum de Marcant Strona Główna -> Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
subMildev free theme by spleen & Programosy
Regulamin